Nasza wartość, jest nasza

Wartość siebie budujemy sami, bo tylko taka wartość jest nasza, kolokwialnie tak mówiąc. Gdy spadają wszystkie zasłony to zostaje tylko to co nasze. Złudzenia jak się domyślacie znikają.

Prawdziwa wartość nas samych jest budowana od zera. Mózg który oddziela nas od rzeczywistości ochrania nas tylko. To jest jakby nasz pierwszy rodzic. Daje nam złudzenie wartości. Buduje nam nierealną wartość, byśmy nie poddawali się na duchu i starali się. Ta Maya, która jest w Buddyźmie, to jest taka wirtualna rzeczywistość tworzona przez nasz mózg, nasze ego, by nas bronić, byśmy nie poddawali się widząc co jeszcze przed nami jest.

Jak jesteśmy wystarczająco mocni i dojrzali to maya pryska. My Mayę rozrywamy tak jak pisklę skorupkę swego jajka. Jest pewien czas kiedy można to zrobić. Jak pisklę nie wykluje się w czasie no to niestety. Odnośnie wartości poszczególnych ludzi i jakby ich porównywania, to jest tylko problem naszej ubogiej logiki i ego. Jak ego upada nie ma sensu porównywanie. Porównywanie czy ja jestem fajniejszy od kogoś innego to jakby taka wyliczanka dzieci. Dzieci bawią się w to. To naturalne. W matematyce, czy w teorii informacji liczba jest neutralna. To tylko fałszywa Maya nadaje mu jakiegoś kolorytu. Jeśli ktoś jeszcze taką Maye lub ego ma, to łatwo to sprawdzić właśnie takim prostym testem. Testem braku tolerancji.

Maya automatycznie opada, gdy nie jest już potrzebna. Ego niknie. Mózg rozbijamy jak skorupkę jajka w którym jesteśmy. Zaczyna się życie pisklęcia, które ma już swoją inną bardziej rozbudowaną Mayę. itp. itd.
Nie wiem jak jest dalej, bo nie mam takiej wiedzy. Może więcej książek powinienem czytać.

Na samym początku budowania wartości mamy bardzo dużą chęć bliskości, bycią razem w kupie. Zrozumiałe, boimy się i lęk kojony jest w poczuciu, że nie jesteśmy sami. Jak na zawołanie pojawiają się różne zgromadzenia, czy religie. One dają poczucie tej matczynej bliskości. Dają ulgę, ale to jest Maya. Takie urojenie, że nie jesteśmy sami. Mózg stara się nas bronić przed śmiercią własną i niedojrzałej świadomości. To jest złe i dobre jak rozumiecie. Jak leki na uspokojenie. Leczą lęk tu i teraz, a jednocześnie uzależniają i podtrzymują Mayę.

Z tymi religiami, czy jakimikolwiek urojeniami o bliskości, zaczynają się tworzyć podgrupy, czy nadgrupy. Teorie spiskowe, że nas ktoś chce zabić i podobne. Jak nie widzimy wroga, bo go nie ma, to najlepszy jest diabeł, bo on jest wszędzie. To są zwykłe urojenia. Zastanawialiście się może czasami, czemu jakiś niby demon gada jakby takim przesterowanym niskim głosem? Lub cokolwiek co go odróżnia od głosu dobrego? Znaczy to nie ma uzasadnienia logicznego. Jeśli tak ktoś to widzi, to są jego lęki lub możliwe, że ktoś chce wykorzystać to do swoich egoistycznych celów. Po prostu nie dajcie się oszukać. Jedną z wartości świadomości jest odwaga połączona z umiejętnością wyłapywania oszustw. Jak ktoś Ci wewnątrz jajka, który jest Twoje ego mówi nie wyłaź, to znaczy, że właśnie chce Cię wpierdolić i by ułatwić sobie sprawę nie chce byś się wiergał.

Na dzisiaj wystarczy tej katechezy,
wonabru

Iluzja opadła