Świat jest skwantowany, czyli składa się z małych cegiełek. I tak okazuje się, że czas ma najmniejszą wartość. Przestrzeń też. Siła. Moc. Działanie oczywiście. Przyspieszenie. Entropia. To są wszystkie wartości fizyczne. Więcej można poczytać tu: https://arxiv.org/pdf/physics/0309118.pdf .
Co to oznacza w praktyce? Myślę, że te cegiełki to emanacja bitów. Żyjemy w Matrixie, symulowanym świecie. Pisałem to już wcześniej http://pl.wonabru.org/jak-sie-wam-zyje-w-matrixie-brrrrrrr/ wnioskując trochę inaczej, ale dochodząc do tych samych konkluzji.
Niby to jest logiczne, że rzeczywistość opierająca się na logice musi być skwantowana, bo nie da się logicznie uzmysłowić sobie nicości, czy nieskończoności. Żyjemy tak naprawdę w świecie liczb całkowitych, czyli 0, 1, 2, 10 etc. Na zasadzie 1 bit, 2 bity, 10 bitów. Jeśli wszystko co istnieje jest zbitowane, to wystarczą liczby całkowite do poruszania się po tych kwantach (bitach, małych cząstkach).
No ale w matematyce mamy trochę więcej niż liczby całkowite. Jest grupa liczb wymiernych, rzeczywistych i urojonych. To są nadgrupy liczb całkowitych, czyli coś więcej niż liczby całkowite.
Nasz wszechświat. Wszechświat liczb całkowitych. Z logiką w szkole podstawowej, kiedy uczymy się liczyć. Gdzie tu ta wysublimowana logika? Ludzkie, niby to wielkie myślenie? My dopiero jesteśmy w szkole podstawowej
możliwości poznawczych!!!
Myślę, że po szkole podstawowej
trzeba się douczyć i przejść z tego zbitowanego, zasymulowanego świata do świata liczb wymiernych. Kiedy to będzie? Po śmierci? Porównując do algebry, to mamy przed sobą jeszcze z kilka takich nadświatów.
Obecnie mamy świat cyfrowy, skwantowany. Co oznacza świat analogowy? Kolokwialnie mówiąc, świat liczb rzeczywistych. Gdzie jest zdefiniowana nieskończoność i prawie zero, jako odwrócenie nieskończoności. Gdzie przestrzeń i czas jest płynny, analogowy. Gdzie myśl jest analogowa, ciągła. Gdzie uczucia przenikają i wnikają w inne świadomości. Gdzie można żyć nieskończenie długo, lub nie. Gdzie mamy prawo do prawdziwego wyboru być, albo nie. Tam nie ma posiadania. Posiadanie łączy się z materią, która jest zbitowana, skwantowana, skończona, policzalna. Tam oczywiście można liczyć, ale jakość między 0 a 1, zawiera wszystkie kombinacje liczb całkowitych łącznie. Kto by się przejmował liczeniem do nawet 10 🙂
W nadświecie do którego najprawdopodobniej wpadniemy po śmierci, a może wcześniej, nie ma pojęcia więcej
, mniej
, lub te pojęcia oceniające nie mają znaczenia. Bo jakie miałoby znaczenie, że 10
jest lepsze niż 5
. Kiedy w pobliżu samej 5
przestrzeń fraktalna jest taka samo niesamowita, jak koło 10
. Jakkolwiek inna. Liczy się jakość, bez oceny.
Ten nadświat liczb rzeczywistych
, nadświat analogowy jest jakby synonimem raju, lub piekła. Gdzie jest zauważalna nieskończoność i kompletna nicość, ale nie na zasadzie bóg, diabeł, która niesie ocenę. Tam nie ma oceny, bo to nie ma sensu. Tam nikt nie zauważa ilości, bardziej jakość.
Czekam na ten świat analogowy, bo znudziła i zmierzła mi ta uboga logika obecnego świata. Tu niewiele jest fajności, raczej frustracja, pogoń za kasą, manipulacja i chamstwo na każdym kroku. Chodźmy do świata analogowego, kto ma ochotę. Chociaż wirtualnie. Mam wrażenie, że ten obecny zbryzgany żądzą i chęcią posiadania świat jest jak hieroglify egipskie z powykręcanymi nogami by zmieściły się w dwóch wymiarach. Zobaczcie jak to teraz komicznie wygląda. Tak też wygląda ten obecny świat policzalny i napewno skończony. Ten świat ma już wpisaną datę śmierci. Jako, że wszystko tu jest już policzone.
Chodźmy, nie ma co bruzgać się w tym obecnym gównianym świecie.
Wonabru 😀