Piekło nieoznaczoności

Jak zdążasz tam to znaczy, że już nie masz wyboru.

Idź. Staraj się nie zatrzymywać. W całej pogoni błahych rzeczy, piekło przestaje być błahe. Dobrze mieć jakieś siły jak tam już jesteś.

Piekło, to bezsens. To koniec. Nie udało się. Przegrałeś. Nie ma więcej szans. Bezsens istnienia. Bezsens działania. Wszystko już było, a Ty jeszcze żyjesz i jesteś świadomy. Świadomy, że to już wszystko było i nic Cię już nie czeka.

Jak nie miałeś jeszcze tego, to trudno mi powiedzieć, czy Cię to czeka. Podobno każdy narodzić musi się dwa razy. Raz ciało, raz świadomość. Jeśli Twoja świadomość nie zaczyna od piekła, to nie wiem, czy może koń….

Czarne dziury istnieją na tym świecie. Bezsens też. Referując do czarnych dziur, czas zatrzymuje się tylko na powierzchni Schwarzschilda. W środku czarnych dziur nie wiadomo co jest bo tam nie da się dotrzeć. Zatrzymujesz się na powierzchni przed nią. W gruncie rzeczy nigdy nic nie wpada do czarnej dziury, ale jest w zawieszeniu na tej powierzchni. Tak, powierzchni dwuwymiarowej. W gruncie rzeczy nie ma grubości 3D, więc można by pomyśleć, że nie istnieje, poza tym, że czas tam się zatrzymuje i wszystko co tam wpadnie, też.

Piekło też jest płaskie, jednak bezsens zatrzymuje czas i cokolwiek tam wpadnie, też.

To Jest fizyka deterministyczna. Einsteinowska.

Tak samo piekło jest zdeterminowane. Kościelne.

ale… czy jest jakieś ale?

Jest jeszcze coś małego, najmniejszego. Co jest wyrwą z determinizmu i bólu bezsensu. Najmniejsza cząstka, budulec tego świata. W fizyce jest to zasada nieoznaczoności i najmniejsze działanie, czyli stała Plancka. W życiu miłość.

Zasada nieoznaczoności robi robotę, którą nikt w gruncie rzeczy nie widzi, ale może poczuć. Jak sama nazwa mówi jest o nieoznaczonym. Na samym dnie tego świata. Jak przyglądnąć się pod największymi mikroskopami, okazuje się, że tam nic nie widać. Wszystko się rozmywa. Niewiadomo o co tam biega. Nic tam nie jest logiczne. Tam rządzi mechanika kwantowa, którego nawet największe umysły nie mogą zrozumieć. Łącznie z Einsteinem, który stwierdził, że przecież „Bóg nie gra w kości”. Cóż wygląda, że gra, ale niewiadomo w co.

I co to ma do czarnych dziur? A no to, że jak już wpadasz do niej, to nie przejmuj się. Czas się zatrzymuje w teorii, ale na powierzchni, gdzie nie ma grubości, ale jak zmniejszysz się do poziomu odległości Plancka, to już determinizm przestaje działać i zaczynamy grać z „Bogiem w kości”. Nie zatrzymasz się wtedy tam, na powierzchni Schwarzchilda, bo ona się rozmywa. Nie zatrzymasz się w tym zdeterminowanym piekle, bo już nie jest zdeterminowany. W teorii gdzie czas nie płynie i nie ma sensu być. W praktyce nikt jeszcze nie rozumie mechaniki kwantowej i też nikt nie rozumie miłości. Zasady mechaniki kwantowej działają i można je stosować, bez zrozumienia. To samo dotyczy miłości. Chyba nikt nie rozumie jak ona działa.

Jak kochasz i umiesz się rozpływać w miłości. Nie straszne Ci już czarne dziury i piekła tego świata.

Żyj i daj się kochać innym.

wonabru

Rozwiązaniem piekielnym jest nieoznaczoność