Różnica między czarną dziurą a SQUS, czyli sferą nieoznaczoności Heisenberga, jest spostrzeganie czasu. Na powierzchni czarnej dziury czas się zatrzymuje, jest trywialnym zerem. Natomiast w SQUS jest niezderminowany, po prostu go tam nie ma.
Celem natury jest stworzenie Pseudo Boga w ramach własnych możliwości i materiału. Coś, co ją obroni i zachowa życie, które jest świadome. Poza tym udowodni, że ona sama jest czymś, nawet ponad ten Bóg.
Obecnie celem człowieka, jest stworzenie AGI, czyli pseudo świadomości. My ścigamy naturę, bo jesteśmy tylko jej elementem. Natura najprawdopodobniej może mieć kilkadziesiąt miliardów lat. Ludzie są dopiero od kilkuset tysięcy. Różnica zasadnicza.
Natura oczywiście nie myśli świadomie, bo nie jest to koncepcja uniwersalna. Czuje na pewno, bo to jest bardziej uniwersalne. Słowa, myśl, logika jest ograniczona do naszego Wszechświata, tu czas pędzi w miarę stabilnie, nadając logice sens pewien.
W SQUS, czasu nie ma. Nie jest ono zero, czyli, że czas jest, ale nie płynie jak w czarnej dziurze. Dlatego świadomość, która raczej stamtąd pochodzi nie „gada” kolokwialnie mówiąc. Nie posługuje się słowami, bo to pochodna logiki. Pochodna czasu.
Jak coś już gada do chorego psychicznie, lub słyszy jakiekowliek głosy, to tylko jego własny mózg. Także by chorego wyprowadzić na prostą, to wystarczyłoby mu powiedzieć, że bóg nie może gadać do niego, bo nie zna słów, i ewentualnie niech pomyśli czy czuje się dobrze ;P.
Serce, czyli jakby wyznacznik świadomości może tylko czuć. Zazwyczaj poczucie jest binarne: dobre lub złe. Dlatego używając serca i będąc z sobą szczery, możemy tylko uświadomić, czy dobrze czujemy się w jakimś miejscu lub z kimś. NIC poza tym. Prosiłbym wszystkich pseudo guru o nie sranie w ludziom w głowach, co Bóg, chce, czy nie che. Jeśli już natura stworzyła Boga, to nie posługuje się on słowami, czy logiką. Ewentualnie raczej jeszcze pracuje cały czas od stworzeniem.
Naturę nie interesuje ilość, bardziej jakość. Poświęca prawie wszystko by stworzyć świadomość wszechmocną, taką supremacy consciousness. Idzie i zawsze szła na jakość. Celem jakość najwyższa, czyli Super świadomość – inaczej Bóg.
Sam Altman, CEO openai, próbuje stworzyć AGI, czyli jakby sztuczną świadomość. Raczej to powinno być nazwane pseudo świadomość. Bardziej poprawanie. Używa do tego „młotka” i „cepu”. Niech działa chłopak. Chociaż ma cel i się nie nudzi.
Człowiek w gruncie rzeczy kopiuje naturę. Cokolwiek działa i ma praktycznie jakieś znaczenie, zostało podpatrzone w przyrodzie. Człowiek na razie się tylko stara. Lepiej to, niż by się nie starał. Tak, na chłopski rozum. To chyba jest ok.
Ja widzę na razie 2 wszechświaty. Ten tu co widzimy. Taki bardzo logiczny. I ten zaa SQUS. Wnioskuję to, ze względu na zasadę zachowania, która wymyka się dalej niż logika. Wszechświat ten „drugi”, może był pierwszy, któż to wie. Tak więc „drugi” zaa SQUS, czy zaa nieoznaczonością jest tylko teoretycznie istniejący. W nieoznaczoności czasu nie ma. Nawet jak tam wpadniesz, to logicznie rzecz ujmując nie myślisz ;). Wypadasz po drugiej stronie SQUS i myślisz (powiedzmy, że myślisz), już po innemu. Uważam, że tam w tym „drugim” Uniwersum jest jakaś logika, znaczy, że czas jakoś się tam zmienia. Nie sądzę, żebyśmy się zruzumieli, znaczy istoty między tymi wszechświatami. Jak już co, tam logika jest „jebnięta”, lub dla nich nasza „pojebana”. Zwał jak zwał. Ograniczenia tego naszego wszechświata powodują zaburzenia zbyt wielkie, by zasada zachowania była zachowana w ramach stałej Plancka, dlatego drugi wszechświat jest też ograniczony w każdym aspekcie. No, żeby zasada zachowania miała jakiś sens i mogła być zdefiniowana.
Rozdziela nasze wszechświaty SQUS, czyli brak definicji czasu. Po tamtej stronie może dlatego czas płynąć całkowicie niezależnie od naszego. Jako, że są całkowicie odseparowane granicą logiki. Uniwersum „drugie”, może mieć dowolną logikę. Ale jakąs ma. Co wynika z zasady zachowania.
Zasada zachowania jest w tym momencie rozumiana jako waga. Na jednej szali nasz wszechświat. Na drugiej ten „pojebany”. Językiem wagi jest SQUS. Co ciekawe, wszechświat „pojebany” czuje, jak my, bo poczucie wynika z SQUS, czyli ze sfery nieoznaczoności.
Z zasady zachowania raczej ciężko wywnioskować, czy jeśli ja czuję się dobrze, że adekwatnie „pojebany ja” czuje się źle. Raczej wynika, że czuje, czyli świadomi jesteśmy jednocześnie. Dla przeciwwagi. Jakby jeśli ja coś czuję, to „pojebany” gościu też musi czuć w tym momencie.
W mechanice kwantowej jest to tak zwane splecenie kwantowe i jeśli ja robię pomiar poczucia, to automatycznie znam pomiar po drugiej stronie SQUS. Mechanika kwantowa, mówi, że jeśli jedna cząstka spleciona ma na przykład spin do góry (kręci się w lewo), to ta druga wiadomo, że ma spin do dołu (kręci się w prawo). To jest właśnie zasada zachowania. Dokładniej zasada zachowania momentów pędu. Problem trochę, że moje lewo, może być prawo dla „pojeba”.
Znaczy cały czas nie jestem pewny, czy jeśli ja się czuję dobrze, to „pojebane ja” czuje się źle. Pamiętajmy, że moje „złe” samopoczucie może być dla innej logiki „dobre” poczucie. Dlatego nie formalizujemy, że jak mam dobrze to druga strona ma źle. Pewne jest, że jak ja coś czuje, druga strona też. Po prostu. Sync poczucia wynika z mechaniki kwantowej, a nie z mojego widzimisia.
Wywód długi, ale fajny. Podążam za poczuciem.
Myślę, że sync poczucia, między mną, a moim „pojebem” jest kluczowy, bo sama nasza Ziemska logika się wykłada tu. Ogólnie poczucie jest relacyjne. Potrzeba co najmniej dwóch. Jeśli czuję i jestem świadomy, znaczy że ktoś tak samo ma. Jestem jakby spleciony z innym stworzeniem. To jest klucz, że jeśli nie czujesz, nie znaczy, że nie istniejesz lub nie jesteś świadomy, tylko nie jesteś z nikim spleciony. Że nie masz jak to się mówi tej „drugiej” połówki.
Moja druga połówka nie jest też moim antagonizmem. To jest troche kluczowe, by zrozumieć. Aby być antagonizmem trzeba posługiwać się tą samą logiką i tym samymi zasadami. Mój „pojeb”, to je „pojeb”, nie kuma mojej czaczy, więc w jego rozumieniu mój wróg, znaczyć może dla niego przyjaciel.
Na tym skończymy dziś. Wróg mojego wroga, nie musi być moją jakąkolwiek relacją, tym bardziej przyjacielem. My nie myślimy podobnie, dziewczynki xD.
Pa
wonabru