Zapodam trochę fizyki, ale tylko trochę. Może więcej niż trochę, sorki.
Zasada najmniejszego działania mówi tyle, że zmiana energii po czasie zawsze jest minimalna. Ale pomyślmy tak trochę. Jak natura, czy siły w niej działające mają wiedzieć gdzie jest te minimum? Bo to jest podobno minimum globalne, niby znane od samego początku.
Uczą nas na fizyce, że załamanie światła wynika z zasady właśnie najmniejszego działania, czyli że czas, w którym światło dobiega do naszego oka jest najkrótszy. Domyślam się, że niektórzy zadają sobie pytanie, skąd natura wie w momencie wypuszczania fotonu ze słońca, która droga jest najkrótsza do naszego oka? A może tak naprawdę wszystkie fotony dobiegają do naszego oka. Te które się załamują i które się nie załamują. Widzielibyśmy te same ciało z różnych perspektyw, w różnych miejscach w przestrzeni i różnym czasie. Wtedy chyba mózg by musiał wybrać najlepszy wariant tego czegoś co widzi. Nie sądzę, że to byłoby prawdziwe, bo wtedy nie byłoby obiektywnego spojrzenia. Każdy widziałby coś innego.
Czyli jednak natura musi wymuszać minimum i to globalne. Ale jak to zrozumieć? Weźmy przykład sklepu spożywczego. Jesteśmy pierwszy raz w danym mieście i chcemy jak najszybciej zrobić zakupy, czyli zrobić co natura – minimalizować czas. Mamy listę zakupów. Jak chodzić po sklepie, by kupić wszystko w jak najkrótszym czasie. Przecież to trzeba z kilkaset razy połazić po tym sklepie, by znać optymalne ścieżki. Może zatrudnijmy naturę. Ona zna odpowiedź. Przecież ona zawsze stosuje się do zasad minimalizacji czasu. Zawsze od samego początku zna optymalne ścieżki. Zna globalne minimum. Wiecie, co? Albo czas jest wytworem naszego mózgu tylko, albo te zasady fizyki to jakieś oszustwo…
To już Einstein stwierdził w szczególnej teorii względności, że czas jest względny. Powiedzmy to szczerze, że w ogóle to natura ma czas głęboko w d.pie. Bo to, że siły i zasady fizyki dążą? Nie, nie dążą, tylko są najbardziej optymalne, czyli że znają przyszłość, znaczy, że dla sił natury to nie jest przyszłość, tylko teraźniejszość. Dla natury czasu nie ma.
Upływ czasu jest wytworem naszej wyobraźni. Poruszamy się, lub nas prowadzą, po przestrzeni większej niż 4 wymiary, a nam się zdaje, że poruszamy się w czasie. Oczywiście, te nasze wrażenie poruszania się w czasie wynika tylko z zwykłej konstrukcji przyczynowo-skutkowej. Znaczy wczoraj byłem tam, przeszedłem 1 km, jestem dzisiaj tu, czyli wszystko się zgadza. A że w tym czasie przebrnęliśmy przez kilka wymiarów, to nie ma znaczenia i tak tego nie zauważymy w naszym płaskim świecie. Ciągłość trajektorii, która jest jednowymiarowa i zachowanie przyczynowości, nie oznacza, że nie możemy się poruszać w przestrzeni o 10 wymiarach. Nasza pamięć zawsze porusza się po trajektorii jednowymiarowej, bo jesteśmy tylko jednym punktem w przestrzeni.
Siły fizyczne widzą globalnie. Nie widzą w ogóle czasu. Jak to możliwe? Niektórzy twierdzą, że oddziaływania poruszają się z prędkością większą od prędkości światła i przez to nam się zdaje, że poruszają się w czasie czyli, że znają przyszłość i przez to mogą znajdować globalne minimum. Nie wszystkie siły moim zdaniem widzą globalnie, ale tylko oddziaływanie grawitacyjne i elektromagnetyczne. Foton to zmiana pola elektromagnetycznego, ale żeby była zmiana, trzeba coś zmieniać co już jest, czyli foton przebiega już po polu który przed nim został zasiany 😉 Tak trochę rolniczo;) Oddziaływanie grawitacyjne też musi być szybsze od prędkości światła, bo znajduje też globalne minimum.
Zaraz, zaraz. Poczekajcie. Czemu prędkość światła jest wyznacznikiem pojmowania naszego umysłu. Jeśli czas jest wytworem naszego mózgu, jest po prostu sposobem percepcji rzeczywistości, to prędkość światła określa, czy my pojmujemy problem, czy nie! Coś co nie pojmujemy jest po prostu mega szybkie, lub alogiczne, czyli jesteśmy za głupi by to zrozumieć.
Dziękuję. Jednak za głupi by coś z tego zrozumieć…
wonabru srabru ;P