Szukamy często sposobów, trików na lepsze życie. Uważamy, że bycie przeciętnym nie da przewagi. Często właśnie chcemy być 'innymi’ idącymi pod prąd, tymi, którzy zmienią świat. Mi też to się śniło :-O
Starałem się znaleźć wśród tych wyjątkowych. Otaczać się nimi. Chciałem mieć olbrzymią fortunę. Nie po to by brać to dla siebie, tylko by dzielić się z innymi potrzebującymi. Czy widzicie jak to z góry skazane na porażkę? Nie chciałem być biedny i słaby. Nie chciałem być samolubnym bogatym oszołomem. Chciałem być inny, znaczy kim … bogatym filantropem? Dającym w potrzebie. Powiedźcie ile z tego co piszę jest lub było wasze marzenie. Chciałem być jak ten Robinhood, czy Janosik. Zabierać bogatym i oddawać biednym. Jak bardzo byłem… właśnie kim?
Wychowany na filmach o pięknych bohaterach, którzy walczą ze złem. Pomagają dobrym i biednym. Karzą złych i bogatych. Ciężką pracą dochodzą do sukcesu i żyją na końcu na spokojnej i bogatej emeryturze. Wiecie kim byłem? Byłem w skrócie „łajnem”. Kimś, kogo udało się urobić na podłoże. Podłoże po którym się chodzi. Podłoże z którego się tylko czerpie. Na bazie którego można posadzić coś „wartościowego”. Coś co jest odżywcze i posilające dla 'elyty’.
A gdzie ta 'elyta’? Nie wiem, bo skąd „łajno” może rozumieć kto po nim chodzi i ugniata? Nie znam ich. Tylko tak czuję, że tak się dzieje. Też czasami ktoś mi podpowie jak bardzo jestem naiwny, prostolinijny i łatwowierny. Trudno nie mam zamiaru z tym walczyć. Taką mam naturę. Tak zostałem wychowany i ukształtowany. W skrócie zaprogramowany.
Jaka jest alternatywa? Bycie nie naiwny, czyli podejrzliwy, sceptyczny w każdym calu. Nie prostolinijny, czyli zakrzywiony. Trochę lub mocno kłamliwy. Naciągający świat. Chodzący po krawędzi kłamstw i prawdy, bo kłamstw jest wiele, a prawda jest jedna. Jeśli nie łatwowierny, to trudno wierny. Nieufliwy. Szukający wszędzie zasadzki, podstępu. Co bym dostał w zamian za bycie tym kim jestem? Inne „łajno”. Łajno w sercu. W samym środku siebie. Nie, nie, już wolę to pierwsze. Czemu … bo tak zostałem zaprogramowany, że brzydzę się sobą jak śmierdzi mi prosto z żołądka. Po prostu żyję i lubię czystość w samym sobie. Oczywiście przyznaję, nie jest to czystość jaką bym chciał mieć. Mam sporo złych myśli, pożądań, chciwości, nad którymi powinienem się pochylić, ale po prostu nie zawsze mam siły i odwagi. Dużo mi jeszcze do bohaterów z komiksów. Może dlatego, że żyję. Mam słabe ciało i cały czas za mało odwagi.
Ile z tego co piszę jest Twoje? Jak bardzo czujesz? Jak bardzo się boisz i starasz się z tym walczyć? Jak bardzo żyjesz? Rozumiesz? Jak bardzo żyjesz? Cały czas żyjesz i jeszcze nie śmierdzi Ci ze środka. I nawet jak czujesz, że śmierdzi to jeszcze nic stracone. Jeszcze żyjesz. Póki żyjesz jest cały czas na posprzątanie tego co jest w środku.
Życie jest naprawdę proste. Prawda jest naprawdę oczywista. Każdy ma prawo je zrozumieć. Noworodek, nastolatek, czy starzec. Natura nie daje zagadek do rozwiązania. Czemu ktoś, kto umarł bardzo młodo, nie miałby prawa do zrozumienia prawdy, bo miał za słabo rozwinięty mózg? Bo nie miał wiedzy, który ma dorosły? Czemu człowiek niewykształcony miałby mniejsze prawo do zrozumienia prawdy niż osoba oczytana, posiadająca wiedzę? Czemu osoba upośledzona umysłowo miałaby mniejsze prawo do zrozumienia prawdy? Nie ma podstaw do tego… każdy ma prawo do prawdy i życia równie szczęśliwego jak inni. Ma prawo, ale czy z niego skorzysta?
Nie dam Ci odpowiedzi co jest prawdą. Cały czas jej nie rozumiem. Za bardzo jestem zakręcony, by ją widzieć. Może raczej czuć…
Myślę, że życie jest prawdziwe, bo jest trudne. Myślę, że miłość jest prawdziwa, bo jest trudna. Tu nie ma trików, sposobów. Dalej to już nie wiem….