Dziecko narysuje kwiatka na papierze. My mówimy dziecku, że to kwiatek. Ale przecież to nie jest kwiatek tylko namalowany kształt kwiatka na papierze. Idziemy do sklepu i patrzymy cenę. Mówimy, że to drogie. Jakie drogie! Widzimy kształt cyfr na papierze i od razu interpretujemy to jako coś odnoszącego do rzeczy na półce. Bo tak nas nauczono. Pytanie, czy nauczono nas prawidłowo? Czy nie robią z nas balona? Albo niewolników?
Możemy pójść dalej. Jedzie z daleka samochód widać czarny, ale jeszcze za daleko by ocenić (sic !), czy to jest drogi i prestiżowy samochód, czy nie. Widzimy znak merola i oceniamy od razu: ale ten gościu jest dziany ;( W innym momencie okazuje się, że to Skoda. To my oceniamy, że to cienias i tyle 🙁
Żyjemy w iluzji znaczków, marek, cenników, liczb, czy słowa pisanego. Nawet jak czytasz ten post to jest tylko Twoja iluzja, że coś napisałem. Tak naprawdę to są mrugające piksele w Twoim laptopie. Nie wiemy tak naprawdę co druga osoba widzi i jak to odbiera. Oczywiście ona posługuje się słowami i może nam opisać. Ale skąd ta pewność, że kolor który opisuje widzi tak jak my? Może kolory tęczy u tej osoby są w odwrotnej kolejności niż my widzimy. Ona mówi, że widzi czerwony na początku. My mówimy, że też czerwony. Czemu? Bo tak nas nauczyli rodzice i szkoła, że kolor na początku tęczy to czerwony. A tak naprawdę to niewiadomo jakie kolory druga osoba widzi naprawdę.
Weźmy coś z fizyki. Uczą nas w liceum wielkiej zasady, że napięcie równa się natężenie razy opór elektryczny. I dają nam miernik i mierzymy i rzeczywiście. Zgadza się. Mały Jaś się pyta, jak działa miernik? Nauczyciel srogo mówi, jak to jak. Mamy prąd, napięcie i opór miernika. Jaś dalej ciągnie – A jaki jest opór miernika? No taki by Ci wyszedł pomiar prawidłowy! – odpowiada gniewnie nauczyciel. Jaś wyrósł i teraz ma w dupie fizykę, bo niczego z tego nie zrozumiał.
No bo jak tu rozumieć, skoro miernik by dobrze działał, trzeba zmierzyć innym miernikiem, który jest zmierzony innych miernikiem. Uffff, ale pierdoletty. Czy coś jest bezwzględnego na tym padole? Tak Staszek na Pradze Północ :D. A może jednak?
Żyjemy w świecie własnych wyobraźni o nim i niewiadomo o nim nic poza tym, że nam się zdaje, że coś wiemy. Innym ludziom też się zdaje, że oni wiedzą, co Ty powinieneś wiedzieć.
Jest potrzebna synchronizacja mózgów. I dzieje się to na poziomie słów, czy obrazów, ale cały czas jest to względna synchronizacja. Nie wiadomo co z tego jest kłamstwem a co prawdą. Bo przecież na tym polega kłamstwo, że udaje prawdę, bo jeśli nie udaje to jest prawdą. Czyż nie?
Powinniśmy oduczyć się tego co nauczyliśmy i zacząć od nowa poznawać świat jak małe dziecko. Bo przecież jeśli wiemy, że to jest mercedes to nie dlatego, że to odkryliśmy sami, tylko nam to wmówiono. Wmówiono nam też co jest OK, a co nie. Przez to nauczyliśmy się nienawidzieć i oceniać coś co nie jest OK. Od tego zaczyna się rasizm, faszyzm, nacjonalizm, seksizm itp. Uczyć się należy, ale próbujmy odkryć sercem, co jest prawdą, a co fałszem. Ocena drugiego człowieka przez człowieka jest zawsze niesprawiedliwa i czy dotyczy to jego charakteru, czy też postępowania.
Żyjemy w iluzji, ale naszej wspólnej wypracowanej przez wieki i nie ma innej drogi jak ją zaakceptować.