Zrozumiałem, że dowolna wycena swojego czasu jest nieprawidłowa. Powoduje, że w konsekwencji ustalamy cenę za swoje życie, które jest ograniczone w czasie. Limit który możemy osiągnąć. W konsekwencji sprzedajemy się za pieniądze.
Zrozumiałem, że by nie sprzedać się, należy nie wyceniać swojego czasu. Potrzebujemy do życia pieniędzy, ale nie znaczy to, że powinniśmy w jakikolwiek sposób podejmować czynność tylko na zasadzie czy nam się to opłaca. W momencie, gdy podejmujemy czynność by w zamian coś dostać, już się sprzedaliśmy. Wyceniliśmy swoje życie. Na dużo, czy mało nie ma znaczenia. Zawsze można mieć więcej. Co wtedy jak za mało sobie zażyczyliśmy? Będziemy sobie paznokcie obgryzać?? 😉
Jedyne wyjście aby się nie sprzedać, to robić cokolwiek z myślą, by dać coś komuś. Jak mogę pomóc? Co mogę zrobić, by żyło się Tobie lepiej? Jedyne wyjście to dawać, nie myśląc o nagrodzie. Złamać konwencję, symetrię coś za coś. To jest naturalny stan człowieczeństwa.
Zwykła teoria ewolucji mówi, o przetrwaniu gatunku jako najbardziej naturalnym celem każdego zwierzęcia, także człowieka. Aby gatunek przetrwał to musimy pomagać sobie w ramach gatunku. To jest naturalny stan, który powoduje, że czujemy się dobrze. Dobrze, ale nie znaczy, że szczęśliwi. Bo nie tylko ważne by gatunek przetrwał, bo uważam, że nie jesteśmy tylko tym ciałem. Ważne, by czuć, że wypełniliśmy swoje życie tym co jest tego godne, czyli miłością, które objawia się w dawaniu.
Nie sprzedawajmy się jakakolwiek by to nie była cena. Starajmy się nie myśleć o zapłacie. Ona powinna przyjść samoistnie, nawet może w wielkości o której nigdy nie marzyliśmy. Bo wtedy jesteśmy wstanie to unieść. Nie przytłoczy nas to. Bo nie wyceniliśmy naszego życia i ewentualna strata tego dobra materialnego nie zniszczy nam go. Dbajmy o to.
Pozdrawiam,
wonabru