Tak patrząc na siebie stwierdzam, że dochodzę do wniosków, które już dużo innych ludzi przerabiało. Tym przykładem jest ostatni post, gdzie może ktoś powiedzieć jest zwykłe przebaczenie. To samo na co dzień robi się w kościołach i jeszcze dokładając prośbę o przebaczenie moich win przez innych.
Zgadzam się, poniekąd tak jest. Uważam zresztą, że 99% czasu powinienem też spędzać spokojnie, nie napinając się. Z życiem ułożonym zorganizowanym, zaplanowanym. Łatwiej się przecież tak żyje. To jest cały czas prawda. To dlaczego natura w ogóle pozwala na wyjątki i ekstremalne doznania? Dlaczego w ogóle, takie pojęcie istnieje?
Moje zrozumienie jest takie, że bez ekstremalnych doznań nigdy nie zaznalibyśmy spokoju i wolności. To jest kluczowe aby być szczęśliwym – czuć się wolnym. Cały czas pędząc na 100% ogranicza nas, nie daje nam pełnej wolności. Chociaż łatwiej zwalniać niż przyspieszać. Z drugiej strony życie cały czas w umiarkowany sposób nie daje też pełnej wolności, bo nie mamy dużego spektrum spostrzeżenia rzeczywistości i jednocześnie rozumienia innych. Wolność to stan umysłu, który wynika z doświadczeń życiowych. Doświadczeń w prawdziwym życiu. Wchodzenie w ekstrema jest niezbędne do zrozumienia, że życie spokojne jest też piękne i przynosi dużo szczęścia.
Jak już pędzimy, to fajnie jest się zapędzić w ślepą uliczkę i się zatrzymać, by dalej iść spokojnym krokiem. Nikt nas przecież nie pędzi. Nikogo nie musimy się bać. Lęki są tylko w naszych głowach. Ambicja jak najbardziej tak, ale powinien przyjść czas na refleksję, przemyślenie, odpoczynek, ale odpoczynek duchowy. Bez napinania się i obciążeń, że coś muszę zrobić. Już nic nie muszę. Wiem co znaczy pędzić, bo robiłem to całe swoje życie. Teraz wiem co znaczy żyć w miarę spokojnie. Mam wolność wyboru 'prędkości’ swojego życia. Też potrafię cofnąć się lub skręcić w prawo lub w lewo. Sama tego świadomość daje mi szczęście. Świadomość pełnej wolności.
Odnosząc się do pierwszego akapitu, to zazwyczaj zostaje ten 1% momentów w życiu, kiedy zwykłe umiarkowane życie nie wystarcza. Kiedy należy napinać się i biec na 100% swoich możliwości. Lepiej jeśli zrobimy to na własnych nogach, sami biegnąc, bo to już przerabialiśmy, niż mają nas nieść na noszach. Taka jest właśnie śmierć, albo sami ją przebrniemy, albo nas zaniosą zazwyczaj nie tam gdzie chcielibyśmy być.
Pozdrawiam śmiertelników takich jak ja…
wonabru